MENU 
Visit Graformix Website

INKUBACJA

Moje inkubowanie.
To, co tutaj napisałam NIE jest instrukcją inkubacji. Proszę mieć na uwadze to, że część osób inkubuje w plastikowych Darewitach ale spora część osób używa samoróbek lub drogich, markowych inkubatorów na setki jaj. Także to, co tutaj opisałam raczej nie dotyczy tych firmowych oraz robionych ręcznie a jedynie tych Darewitów - kolejną sprawą jest to, że jak już wspomniałam nie jest to instrukcja ale tylko i wyłącznie opis jak ja sobie radziłam z inkubacjami i jakich metod używałam aby osiągnąć cel.

---------------

Jaja lęgowe.

Jaja kupne - tutaj większego wpływu na inkubację nie mamy. Nie mamy wiedzy na temat czym były karmione kury ze stada bazowego, od którego nabyliśmy jaja, czy są to osobniki młode czy stare, czy są w ogóle zdrowe. Niestety nie mamy tez wiedzy jak wyglądało zbieranie jaj, ich przechowywanie i niestety rzecz bardzo ważna - ich transport. Wielokrotnie już kupowałam jaja lęgowe - czasem była miła niespodzianka i jaja docierały całe ale niestety często też docierały do mnie prawie jajecznice lub jaja popękane czy wręcz rozbite. Zatem odniosę się tylko i wyłącznie do moich doświadczeń odnośnie zbierania jaja od moich własnych kur. Moje kury są karmione naturalnie - bez dodatku paszy przemysłowej. Mają do dyspozycji ziarna, zielonkę, warzywa, owoce, nabiał oraz gotowane jaja i czasem gotowane mięso, płatki owsiane, jęczmienne itd. Są zdrowe, zbadane na obecność salmonelli itd itd itd. Samo zbieranie i przechowaywanie jaj nie jest trudne. Zbieram jaja kilka razy dziennie i umieszczam w wytłaczankach, które mam umieszczone w kuchni (wilgotność ok 65-70%). Jaja obracam 2 razy dziennie. Nie używam jaj starszych niż 4-5 dni. Selekcjonuje jaja względem ich wielkości - wybieram jaja średnie, o dobrej jakości skorupie, bez rys, bez zgrubień, czyste.

Moje krótkie ale treściwe doświadczenie pokazało mi, jak inkubować aby mieć w miarę udany wynik lęgu a mianowicie:
- nagrzewam inkubator, który jest obłożony 8 cm styropianem - obłożona jest tylko dolna część inkubatora, bez pokrywy,
- do inkubatora nie wlewam wody pierwszego dnia inkubacji,
- u mnie lepsze efekty dało położenie jej płasko - nie w koszyczkach,
- w drugim dniu inkubacji zalewam wodą ok. 40'C jeden kanał do pełna, uzyskując ok. 40-45% wilgotności,
- każdego dnia począwszy od 1 do 18 włącznie obracam jaja dwa razy dziennie, rano i wieczorem,
- co drugi dzień sprawdzam wilgotność - sugeruje się nie tylko higrometrem ale także obserwuję komory powietrzne w jajach i samą ilość wody w kanale,
- okna wentylacyjne mam zamknięte szczelnie do 18 doby włącznie,
- nie zmieniam temperatury na niższą w fazie klucia, pozostawiam 37.8'C,
- w 18 dobie obracam ostatni raz jaja wieczorem, nadal nie otwieram okien wentylacyjnych,
- w 18 dobie zalewam drugi kanał do pełna - pierwszy również - oraz spód, uzyskując 70 %
- po pełnych 18 dobach nie obracam już jaj,
- w 19 dobie i już tak do końca - otwieram tylko jedno okno na ok. 30 %,
W Darewicie bardzo często kurczeta klują się już w 20 dobie ponieważ w niektórych modelach brak możliwości zmiany temperatury na niższą powoduje to, że kurczetom jest "zbyt ciepło" i klują się szybciej. Trzeba absolutnie kontrolować poziom wilgotności, ponieważ w tego typu inkubatorze woda znika w dość szybkim tempie - wiatrak wysusza powietrze, dodatkowo jakiekolwiek otwieranie inkubatora również umożliwia dopływ zimnego - suchego powietrza, dlatego ograniczam otwieranie w fazie klucia do minimum.

Kurczęta wyklute o ile mam taką możliwość po około 30 minutach od wyklucia zabieram do odchowalnika pod lampę grzewczą, niestety ten wiatrak przy długotrwałym pozostawieniu pisklęcia wewnątrz powoduje odwodnienie i osłabienie pisklęcia. Przy pierwszych dwóch inkubacjach stosowałam inne metody + moja nadgorliwa ciekawość powodowała, że procent wylęgu siegał zaledwie 25-30%. Ostatnie dwie inkubacje to już wynik 90 %.

Jakie INNE metody stosowałam ?
Po pierwsze nie zaizolowałam inkubatora, starałam się inkubować na sucho, potem okazało sie, że w pomieszczeniu, gdzie stał inkubator nie było odpowiedniej wilgotności i inkubacja na sucho była pomyłką co zaowocowało stratą dużej ilości kurcząt. Dodatkowo inkubowałam w koszyczkach, co jest w sumie niezgodne z naturą. Otwierałam okna wentylacyjne tak jak kazała instrukcja obsługi inkubatora, co było również zgubne dla lęgów - powietrze niesamowicie wysuszało klujące się już pisklęta, co powodowało przyschnięcie błon w jajku i uduszenie kurcząt - niemożność wyklucia się bo wysuszona błona była jak pancerz. Podczas samego klucia często otwierałam inkubator, niepotrzebnie chłodząc jaja. Te błędy spowodowały, że mialam chęć wywalić ten inkubator przez okno ale poszłam po rozum do głowy i zaczęłam przyczyny niepowodzenia szukać we własnych błędach inkubacji, a nie zwalać winę na sprzęt - bo tak w sumie najłatwiej....

Wszystkim, którzy zasmakowali inkubacji i inkubują bądź będą inkubować życzę powodzenia i nie zniechęcajcie się jeśli coś się nie powiedzie. Trzeba szukać własnych rozwiązań i dążyc do wyznaczonych celów. Powodzenia!